Miejsca pamięci Wspomnienia Uroczystości Podziękowania Kontakt

WSPOMNIENIA PANA BAZYLEGO ANTOSIUKA Z GORODCZYNA
dotyczące miejsca trzech zbiorowych grobów żołnierzy radzieckich,
którzy zginęli w 1944 roku w Gorodczynie

"…Był rok 1944, lato, czas żniw. Miałem 16 lat. Niedaleko w Klejnikach trwały zacięte walki żołnierzy radzieckich z Niemcami. Byliśmy pewni, że linia frontu przesunie się do naszej wsi. Razem z ojcem wykopaliśmy dwa schrony, wyjęliśmy z domu drzwi, okna i kufry w obawie przed spaleniem. Konie i krowy wygoniliśmy na łąki do Janowa.

Najpierw przybyli Niemcy. Siedzieli w okopach niedaleko naszych zabudowań. Niemiecki dowódca wraz z żołnierzem przyszli do wsi po jedzenie. Ojciec dał mu słoniny, chleba, alkoholu. To chyba zadecydowało, że nas nie rozstrzelali. Kazali schować się do schronów i siedzieć. W jednym tato z braćmi, w drugim mama z siostrami i ciotkami, które uciekły z Klejnik. Ojciec prosił, aby nie palili naszych zabudowań.

Pod wieczór rozpoczęła się strzelanina. Radzieccy żołnierze byli na wschód od wsi, w lasku, a po środku my w tych jamach i nasze budynki. Ogromny strach, płacz sióstr i braci. Niemcy podpalili nasze zabudowania. Ojciec wyskoczył ze schronu i wypuścił z palących się chlewów świnie i drób. Walki trwały przez kilka dni. Niedaleko naszych schronów rozerwały się dwa pociski wystrzelone z moździerzy. Uszkodziły one te prowizoryczne schrony, nam na szczęście nic się nie stało. Pół wsi spłonęło, bo zasłaniało widok do lasku. Wreszcie wszystko ucichło. Przez dziurkę zobaczyliśmy radzieckiego dowódcę na koniu. Prosił, aby pomóc pochować zabitych żołnierzy. W lasku, gdzie zginęli wykopaliśmy trzy groby i zakopaliśmy w nich dziewięć ciał. Widok był przerażający. Rozkładające się zwłoki, muchy, krew, robaki. Niemcy swoich zabitych żołnierzy gdzieś zabrali.

Front oddalił się do Koźlik, a my próbowaliśmy żyć dalej na zgliszczach. Do pierwszych śniegów spaliśmy w stogu siana zebranego z drugiego pokosu. Potem zamieszkaliśmy w starej opuszczonej chacie z cieknącym dachem, bez szyb, z pobitym piecem. Po naprawach mieliśmy dach nad głową. Na szczęście mieliśmy co jeść.

Po wojnie żołnierze rozkopali groby, a kości przewieźli do Bielska Podlaskiego, gdzie pochowano je na cmentarzu wojskowym. Mieszkańcy naszej wsi postawili w tym miejscu drewniany krzyż, a później drugi betonowo-żelazny.

Mimo, że mam 82 lata,te wspomnienia są bardzo bolesne, wyciskają łzy."

MIEJSCE PAMIĘCI W GORODCZYNIE


Wstecz Strona główna Dalej

Narwiański Ośrodek Kultury (2009)                                                              WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE